Dawid Kurminowski wzmacnia atak Lechii Gdańsk


Pozyskanie kolejnego napastnika daje wielkie pole manewru Johnovi Carverovi w nowym sezonie

17 lipca 2025 Dawid Kurminowski wzmacnia atak Lechii Gdańsk
GRZEGORZ RADTKE / 058SPORT.PL

Lechia Gdańsk coraz mocniej działa na rynku transferowym. Po wzmocnieniu defensywy i ściągnięciu zastępstwa za Maksyma Chłania, przyszedł czas na zwiększenie głębi ataku. Ku zaskoczeniu wielu osób, w klubie postanowiono, że warto mieć w kadrze jeszcze jednego napastnika. Tym oto sposobem nad morze zawitał Dawid Kurminowski, który bardzo chciał zmienić otoczenie. Trochę trzeba było czekać na porozumienie w tej kwestii, ale tuż przed startem ligi udało się sfinalizować transfer. Teraz pozostaje tylko kwestia zgłoszenia do rozgrywek ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na


Ostatnie dni przyniosły bardzo pozytywne wieści dla Lechii Gdańsk. Sytuacja w kwestii wypłat i innych zaległości licencyjnych stała się bardzo płynna, że PZPN wyraził zgodę na zgłoszenie do PKO BP Ekstraklasy trzech nowych zawodników. Tym samym od początku sezonu do dyspozycji Johna Carvera będą: Matus Vojtko, Alvis Jaunzems i Mohamed Awad Alla. Najwięcej „szumu” jest oczywiście wokół zawodnika ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, bo i już udało mu się strzelić gola w ostatnim sparingu przed ligą. W klubie są przekonani o jego potencjale i mocno w niego wierzą.

Skoro finansowo jest zaskakująco dobrze, to nad morzem trwają działania nad dalszymi ruchami transferowymi. W Gdańsku od kilku dni przebywa środkowy obrońca Maksym Diaczuk, pozyskany z Dynama Kijów na zasadzie wypożyczenia. Sporo jednak działo się od jakiegoś czasu w kontekście przybycia do Lechii Dawida Kurminowskiego. Środek napadu nie wydawał się jednym z priorytetów do wzmocnienia latem, ale „biało-zieloni” zdecydowali się wykorzystać nadarzającą okazję. Kurminowski pragnął zmiany otoczenia i opcja przenosin na północ Polski bardzo mu odpowiadała. Po niełatwych negocjacjach, w końcu transfer doszedł do skutku i kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje teraz tylko termin zgłoszenia go do ligi.

 

Zmiana otoczenia była priorytetem

Dawid Kurminowski do Polski wrócił latem 2022 roku, wiążąc się kontraktem z Zagłębiem Lubin. Był to wtedy trudny moment w jego karierze, po niezbyt udanym czasie w duńskim Aarhus. Pierwszy sezon w drużynie „Miedziowych” również nie należał do najlepszych, a dużo złego zrobił dłuższy uraz, który spowodował opuszczenie całej rundy jesiennej. Wiosną Kurminowski zawodził i strzelił zaledwie cztery gole. Jego postawa budziła wątpliwości i pojawiały się wątpliwości, czy faktycznie taki zawodnik może coś dać drużynie na dłuższą metę.

Środkowy napastnik na dobre odpalił w następnym sezonie, ale trzeba zaznaczyć, że nie od razu. W rundzie jesiennej zdołał strzelić zaledwie trzy gole i miał serię jedenastu meczów z rzędu bez trafienia. Na wiosnę Kurminowski jednak złapał wiatr w żagle i do swojego dorobku dołożył dziewięć bramek, kończąc sezon z dwunastoma trafieniami. Dało mu to czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców, a z Polaków więcej trafień zanotował tylko Kamil Grosicki (13 bramek).

Miniony sezon to powrót Kurminowskiego do tego, co pokazywał w rundzie wiosennej po przyjściu do Zagłębia. Cała drużyna wyglądała średnio i napastnik wpasował się w to idealnie, kończąc jesień z trzema golami, z czego dwoma w Pucharze Polski. Po przerwie zimowej Dawid Kurminowski dołożył jeszcze trzy ligowe trafienia i jego forma była bardzo daleka od ideału. Z czasem zaczęły jednak napływać informacje, że 26-latek ma spore prywatne problemy i to też wpływało na formę sportową.

Z tego też powodu Dawid bardzo chciał latem zmienić otoczenie i wybór padł na Gdańsk. Lechia zainteresowała się jego usługami i postanowiła wzmocnić ofensywę. Po trwających jakiś czas negocjacjach, w końcu udało się dojść do porozumienia z „Miedziowymi”.

Słowacki kierunek wyszedł na dobre

Dawid Kurminowski przez wiele lat szkolił się w Lechu Poznań i z czasem zaczął imponować świetną skutecznością. Szczególnie miało to miejsce w Centralnej Lidze Juniorów, gdzie w barwach drużyny U19 strzelił 21 goli w sezonie 2015/16. W wieku 17 lat Kurminowski zaczął grywać w rezerwach na poziomie 3. Ligi i tam również widać było u niego zmysł do zdobywania bramek. Łącznie w drugiej drużynie Lecha zdołał strzelić 17 goli w 44 spotkaniach.

Nie było mu jednak dane przebić się do pierwszej drużyny, gdyż w czołowym polskim klubie zawsze rywalizacja jest na najwyższym poziomie. Kurminowski w styczniu 2018 roku postanowił zmienić otoczenie i udał się na wypożyczenie do słowackiego MFK Zemplin Michalovce. Jego dobry rozwój na słowackich boiskach został z czasem dostrzeżony przez lepsze kluby z tamtejszej ligi. Po roku środkowy napastnik zrobił krok do przodu i przeniósł się do MFK Żyliny. Cały 2019 rok spędził tam na wypożyczeniu, gdzie szlifował dalej swoje umiejętności, ale wyłącznie w drużynie drugoligowych rezerw.

Świetnymi występami na zapleczu Fortuna Ligi, Dawid Kurminowski zapracował sobie na transfer definitywny. W zimowym oknie transferowym sezonu 2019/20, Żylina wykupiła napastnika z Lecha Poznań za 250 tysięcy euro. Wtedy już został włączony na stałe do kadry pierwszej drużyny i w rundzie wiosennej zbierał cenne doświadczenie. Rundę zakończył z czterema golami na koncie.

Dawid Kurminowski zapisał się w historii Fortuna Ligi

Prawdziwy wystrzał formy miał miejsce w sezonie 2020/21. Kurminowski zaczął strzelanie od piątej kolejki ligowej, gdy w spotkaniu ze swoim byłym klubem Zemplin Michalovce zaliczył dublet. Od tego momentu na dobre się odblokował i w całej rundzie jesiennej strzelił dziewięć goli. Później jednak ku zdziwieniu wszystkich zablokował się na dobre i w następnych dziewięciu ligowych spotkaniach ani razu nie pokonał bramkarza rywali.

Gdy jednak przyszła walka Żyliny w grupie mistrzowskiej, Kurminowski znowu odpalił na dobre i w dziesięciu spotkaniach zdobył dziesięć bramek. Zakończył tym samym sezon z 19 trafieniami, co pozwoliło mu wygrać klasyfikację strzelców Fortuna Ligi. Do tego dorobku na przestrzeni sezonu dołożył jeszcze trzy gole w pucharze Słowacji, jednego gola w play-offach o prawo gry w eliminacjach Ligi Konferencji i trzy gole w drużynie rezerw. Łącznie dało to 26 bramek we wszystkich rozgrywkach. Trudno było się zatem spodziewać, że po takim sezonie Dawid Kurminowski pozostanie w Żylinie na dłużej.

***

Były zawodnik Lecha Poznań idealnie wpasował się w styl gry Żyliny. Jego duża ruchliwość na boisku, świetna gra głową i przede wszystkim świetne odnajdywanie się w polu karnym, dawało wiele możliwości ofensywnych całej drużynie. Warte uwagi jest też to, że na przestrzeni tamtego sezonu Kurminowski mocno się rozwinął technicznie i mentalnie. Szczególnie sfera mentalna była bardzo istotna, bo potrafił nawet w trudnych momentach udźwignąć ciężar odpowiedzialności za zdobywanie bramek.

Negatywna weryfikacja w Danii

Po wspomnianym znakomitym okresie w Żylinie, Dawid Kurminowski trafił do duńskiego Aarhus GF z dużymi oczekiwaniami. Transfer za około milion euro miał być kolejnym krokiem w jego rozwoju. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie trudniejsza, niż mogło by się wydawać. Polski napastnik na początku dostawał szansę w podstawowym składzie, zdołał nawet strzelić gola w trzeciej kolejce, ale to była jedyna pozytywna chwila w rundzie jesiennej sezonu 2021/22.

Kurminowski w połowie sierpnia wypadł ze składu i stał się jedynie zmiennikiem, w większości spotkań wchodząc jedynie na końcówki spotkań. W tak zwanym międzyczasie udało mu się jeszcze raz trafić do siatki rywala, w meczu pucharowym przeciwko BK Frem. Nawet gdy wiosną pojawił się moment, gdy Kurminowski dostał nagle nieco więcej minut, to nadal zawodził i było widać, że jego przygoda w Aarhus może długo nie potrwać.

Mocno na niekorzyść środkowego napastnika działały także statystyki. Kurminowski miał trudności w wygrywaniu pojedynków fizycznych z obrońcami Superligaen. Wygrywał zaledwie 33% pojedynków ogółem i tylko 19% w powietrzu, co czyniło go najsłabszym ofensywnym graczem Aarhus pod tym względem. Do tego dochodziła olbrzymia nieskuteczność pod bramką rywala, za co zbierał dużo krytyki ze strony kibiców.

***

Przeskok z piłki słowackiej na piłkę duńską okazał się na tamten moment zbyt duży. Duński futbol opiera się na sporej intensywności, fizyczności i grze pressingiem. Polski napastnik w Żylinie brylował jako snajper w szybkim, technicznym systemie i po prostu miał trudności z odnalezieniem się w bardziej bezpośrednim, siłowym stylu, z jakim spotkał się w Superligaen. Dodatkowo Aarhus preferowało grę wysokim pressingiem i szybkim przejściem do ataku i te wymagania taktyczne okazały się nie do opanowania przez Dawida.

Fani Aarhus początkowo wierzyli w potencjał Polaka, jednak szybko zaczęli wyrażać rozczarowanie jego postawą. W mediach społecznościowych przebijały się głosy, że Kurminowski potrzebuje czasu i lepszej formy całej drużyny. Dominowały jednak tam opinie o konieczności poprawy gry fizycznej i wspomnianej wyżej skuteczności. W oczach wielu kibiców Patrick Mortensen, lepiej pasował wtedy do stylu gry zespołu i był bardziej zaangażowany w walkę na boisku. Faktem było też to, że cała ofensywa wtedy kulała i jeżeli ktoś miał jakiekolwiek problemy, to trudno było się poprawić, grając w drużynie z najgorszą linią ataku w całej lidze.

Kłopoty bogactwa w ataku

Przyjście Dawida Kurminowskiego do Lechii Gdańsk oznacza, że siła w ataku drużyny z Trójmiasta wyraźnie wzrasta. Wydawało się, że nawet nie będzie potrzeba latem wzmocnień w tej formacji, gdyż duet Bogdan Wjunnyk – Tomas Bobcek ma potencjał na wiele bramek w lidze. Szczególnie słowacki napastnik ponownie imponował skutecznością w sparingach, udowadniając swoje olbrzymie umiejętności. Dodatkowo w obwodzie pozostają Kacper Sezonienko i Michał Głogowski. Szczególną uwagę zwrócić należy na tego pierwszego, gdyż w końcówce minionego sezonu w końcu odpalił i dał wiele radości kibicom. Głogowski za to bardzo fajnie rokuje i przy Johnie Carverze rozwija się coraz lepiej.

Gdzie w tym wszystkim zatem miejsce dla sprowadzonego z Zagłębia Lubin zawodnika? Na pewno na początku będzie to tylko forma zmiennika i być może z tego powodu przykładowo Głogowski zostanie wypożyczony do innego klubu, by zapewnić mu regularną grę. W klubie zapewne zdają sobie sprawę, że Tomas Bobcek nie ma najlepszego zdrowia i w przypadku (odpukać) kolejnej kontuzji nie będzie obaw o głębie w ataku.

Na pewno Kurminowski nie będzie rywalizował z Wjunnykiem, bo jego należy traktować jako cofniętego napastnika. Ukrainiec znacznie lepiej sobie poczyna na boisku, gdy ma przed sobą jeszcze typowego lisa pola karnego. I tutaj być może jest odpowiedź na to, czemu jeszcze chciano zwiększyć rywalizację właśnie na pozycji typowej dziewiątki. Sezon jednak pokaże jaki dokładnie plan ma John Carver i kiedy faktycznie nowy nabytek będzie w stanie dać dużo drużynie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze